piątek, 11 czerwca 2010

ogórki


Pomidory, ogórki, kalafiory, kalarepy, młoda marchew, truskawki i ogórki. Ogórki kisimy na małosolne albo pokrojone w ćwiartki wrzucamy do dzbanka z wodą z cytryną i w tak upalne dni popijamy delikatną i orzeźwiającą wodę cytrynowo-ogórkową. W wersji giga napuszczamy zimnej wody do wanny...
A ogórki obieramy ze skórki, solimy i zagryzamy świeżym chlebem z masłem. Na kolację latem nic więcej nie trzeba.

Ale małosolne! Nic prostszego, a jakie chrupiące orzeźwienie po dwóch dniach czekania i obserwowania jak woda mętnieje, zaczyna bulgotać, ożywa i robi swoje.

Dzisiaj zrobiłem drugie w tym roku - poprzednie po trzech dniach stały się kapciami i nie nadawały się nawet na zupę. No ale jak odróżnić dobrego ogórka od złego, skoro wszystkie wyglądają jednakowo? I jak zgadnąć, czy ukiszony będzie kapciem czy jędrnym ogóraskiem?
Podjąłem próbę - w niedzielę zjem. W poniedziałek sprawdzę, czy nie są kapciami.

Ogórki należy ciasno ułożyć w szklanym albo glinianym naczyniu - ja używam wazonu - przetykając je liśćmi i korzeniem chrzanu, czosnkiem i koprem. Zalać słoną, zimną wodą: łyżka na pół litra. Docisnąć talerzykiem i pełnym wody słoikiem (mój dziadek kapustę w beczkach dociskał kiedyś deską i kładł na niej ciężki polny kamień). Dwa dni i gotowe.


PS Rok temu zabraliśmy z KK słój małosolnych do Kucharzy. Zrobiły furorę, zresztą jak my w ogóle. Goście domagali się ogórków, a kiedy pan Tadeusz tłumaczył, żeśmy sami je sobie przynieśli, zaczęli domagać się od nas. Smakowały Niemcom, Amerykanom i pani Bożenie, która jednak stwierdziła: Synek, następnym razem więcej wszystkiego - chrzanu, czosnku i soli. Mają być ostre!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz