piątek, 30 lipca 2010

corn, bardzo nie pop


Każdy Majster ma swojego Młodego. Nie wpadłem na to ja, ale Marcin L., który podczas malowania na Rapperswilskiej na Młodego zaangażował Ro. Więc wpadła Ro. Z telefonem przy uchu, gazetami pod pachą i kukurydzą w ręce. Zasiadła na kanapie i zarządziła gotowanie kukurydzy. Oczywiście wstawienie wody wymaga kwalifikacji, jakie posiada jedynie Majster. Majster zatem rzuca wałek, chlapie farbą i leci do garów. Młody skacze tylko po: papierosy, piwo, Fakt i kukurydzę, ale wtedy, gdy ma na nią ochotę.

Skomplikowana czynność przyrządzania kukurydzy w kolbach polega na ugotowaniu tejże na, ulubione słowo tego bloga, al dente. Niech stawia lekki zębom opór, ale jak już zęby się przebiją, niech będzie soczysta. Sprawdzamy widelcem, nożem, odłamujemy ziarenko, dwa i próbujemy. Gotowanie trwa do pół godziny i kiedy już wyjęta z wody paruje na talerzu niech będzie posolona, masłem dopieszczona i w naszej z Młodym dzisiejszej wersji serem Dziugasem (co smakuje prawie jak Parmezan, a jest z Litwy) w płatkach delikatnie pokryta. 

 Parująca, gorąca, masłem ociekająca, po palcach i z kącików ust soczyście słonym smakiem spływająca. Wakacyjna, słoneczna, siestą pachnąca.

1 komentarz:

  1. Ej Majster... a kto Ci garnek wyjął z szuflady a potem arbuza w trójkąty pokroił? Czym ociekającemu potem Majstrowi niespodziankę sprawił? ;)Majster ma widać pamięć dobrą ale krótką. A Młodego Kasztelanki także w niepamięć poszły? ;)A kukurydza fakt - pyszność dnia. Coby nie powiedzieć - piękność.

    OdpowiedzUsuń